Trzy dni po narodzinach przy takiej samej pogodzie odbyła się uroczysta prezentacja królewskiej córki. Cała sawanna chciała oddać pierwszy pokłon swojej księżniczce. Do Lwiej Skały zmierzały zwierzęta małe i duże, gady, ssaki i płazy i ptaki, każde z tych stworzeń chciało na własne oczy ujrzeć pierwszą lwiczkę, która kiedyś będzie ich królową.
Zwierzęta ustawiły się pod Lwią Skałą według gatunki i nie ważne czy za sobą przepadały w tym dniu wszystkie były sobie równe i żaden drapieżnik nie mógł zaatakować swojego partnera, który stał obok niego. Do królewskiej groty wszedł właśnie najlepszy mędrzec na całej Lwiej Ziemi-Rafiki. Pawian podszedł do szczęśliwego ojca i przytulił go serdecznie następnie skierował swe kroki ku partnerce króla, która trzymała w łapach małą beżową kulkę. Lwiczka smacznie sobie spała, ale obudziła się i odwróciła łebek w stronę Rafikiego ukazując mu swoje piękne niebieskie ślepka. Mędrzez zamachał nad małą swoim magicznym kijem i mała Nala machała do niego łapkami. Bardzo się jej ów przedmiot spodobał. Rafiki urwał tykwę ze swojego kija, rozerwał ją i zanurzył palec w soku i na czole księżniczki nakreślił podłużny czerwony pas, następnie w ręce wziął trochę piachu i posypał łebek lwiczki, małe kichnęło a rodzice zaśmiali się. Po tej ceremonii Rafiki wziął na ręce Nalę i udał się na szczyt Lwiej Skały. Mieszkańcy owej krainy zauważyli, że z królewskiej groty wychodzi ich mędrzec, zaczęli głośno wiwatować jaednka po chwili zamilkli kiedy u boku pawiana stanęli ich władcy wszyscy w ciszy oddali pierwszy pokłon swojej małej Nali.
Kilka miesięcy od prezentacji mała beżowa kulka umiała już dobrze chodzić i mówić. W jaskini w której spali od samego rana było słychać narzekanie przyszłej księżniczki, która wreszcie chciała wyjść na swój pierwszy spacer, biegała po jaskini chcą obudzić przez to swojego ojca. Młody lew obudził się, otworzył swoje piękne ciemno brązowe ślepia ziewnął przeciągle odwrócił wzrok na swoje młode i uśmiechnął się.
- Po co te wrzaski moja księżniczko- zapytał łagodnie król.
- Tato, tato obiecałeś!- prawie krzyknęła.
- Wiem kochanie, ale zobacz- pokazał łapą wejście do jaskini- słońce lednwo co wzeszło zwierzęta jeszcze śpią- lew podszedł do swojej córki i przytulił ją mocno do siebie.
- Grrrr tato puść!- zawarczała ostrzegawczo Nala nie lubiła bowiem jak przy świadkach tata okazuje jej swoje czułości
- Nalo- do dwójki kłócących osobników podeszła matka Nali- Sarabi lwica była obdarzona niezwykłym darem łagodności- Jeśli tato coś ci dzisiaj obiecał to spełni twoją zachciankę- beżowa lwica skierowała się w stronę wyjścia z jaskini dając małej do zrozumienia, że wreszcie może wyjść na wymarzony spacer. Nala z głośnym śmiechem wybiegła za matką a za nimi podążył dorosły samiec.
Nala wybiegła z jaskini z głośnym śmiechem była tak podekscytowana tą swoją pierwszą samodzielną wyprawą, że nie spała pół nocy bo bała się, że zaśpi i obudzi się dość późno aby udać się na spacer. Matka Nali kroczyła raźnie pierwsze promyki słońca były oślepiające i lwica musiała zmrużyć oczy tuż za nią kroczyła jej córka a w dość dalekim odstępie dopiero ojciec.
Beżowa przystanęła i czekała na resztę swojej rodziny kiedy córka dobiegła ją, usiadła wygodnie na kamieniu i spoglądała na nią z góry.
- Nalo posłuchaj mnie przez chwilę- zaczęła lwica- wiem, że bardzo chcesz już biec przed siebie. I zbadać okolicę, ale muszę cię ostrzec.- mała lwiczka usiadła przed matką i uważnie zaczęła słuchać. Mufasa przyłączył się do córki.
- Lwia Ziemia to nasza ziemia i jest na prawdę cudowna. Mamy wiele wspaniałych rzek i tajemniczych i mrocznych dżungli gdzie tylko nieliczni się udają, bo to jest zbyt niebezpieczne.- mówiła matka lwiczki spoglądając w dal - i dlatego cię proszę abyś na pierwszej swojej małej wyprawie uważała na siebie, bo niebezpieczeństwo czyha na nas w każdym zakamarku- ostrzegła ją lwica po przemówieniu zeskoczyła ze skałki i przytuliła małą do siebie.
- Mamo to było ładne, ale ja tylko idę na chwilę pobawić się, co może mi się stać- zaśmiała się.
- Kochanie- zaczął ojciec- wiemy jak dla was lwiątek pierwszy samodzielny spacer jest ważny, ale chcemy was ostrzec Lwia Ziemia może się wydawać bezpieczna z naszej jaskini jednak prawda jest trochę inna.
- Dobrze, dobrze mogę już iść???- zapytała błagalnie Nala.
Rodzice kiwnęli znacząco głowami, mała Nala przytuliła się jeszcze do swoich rodziców i w podskokach zbiegła z Lwiej Skały.
- Pójdę za nią wolę ją mieć na oku- powiedziała matka i polizała czule lwa po pysku- ty zostań tutaj i pilnuj wszystkiego- nakazała mu.
- No ba w końcu jestem królem- zaśmiał się złoty i udał się do jaskini.
Mała lwiczka była wreszcie wolna. Nikt ją nie pilnował i mogła sama udać się na wycieczkę. Pogoda dopisywała dalej. Przyjemny wiaterek chłodził pyszczek beżowej kiedy radośnie biegała po ukwieconych pagórkach Lwiej Krainy. Była zdumiona, że jej kraina którą będzie kiedyś rządzić jest tak piękna i kolorowa. Podskakiwała i tarzała się w śród kwiatów, które unosiły swój złoty pyłek w powietrzu tworząc małe złote obłoki. Kiedy lwiczka zmęczyła się tymi podskokami położyła się na trawie i oglądała błękitne niebo na którym leniwie przesuwały się niegroźne białe chmurki zwiastujące dalszą piękną pogodę. Przyszła księżniczka Lwiej Ziemi szybo zasnęła. Nie pospała jednak zbyt długo gdy usłyszała nad sobą jakiś obcy głos.
- Hej chcesz się pobawić- Nala otwarła ślepia i nad sobą ujrzała lwiczkę z bujną grzywką, która opadała jej na oczy.
- Czy wiesz komu przerywasz sen?- zapytała z oburzeniem Nala i przeciągła się.
- Komu?
- Jestem twoją przyszłą królową- wypięła dumnie pierś.
- Ha, Ha- zaśmiała się pomarańczowa i wystawiła jej język.
- Jak śmiesz!- zawarczała Nala i wskoczyła na obcą lwiczkę powalając ją na ziemię.
Nowo poznana lwiczka przestraszyła się trochę i w jej oczach pojawiły się łzy.
- Przepraszam proszę zejdź ze mnie. Już ci wierzę- zaskomlała.
- Przeprosiny przyjęte- przyszła królowa zeszła ze swojej ofiary i otrzepała się z kurzu- Jestem Nala przyszła królowa tej pięknej krainy.- przedstawiła się.
- A ja jestem Tama- brązowooka lwiczka wytarła łapką łzy i uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Czy ty też jesteś na swoim pierwszym samodzielnym spacerku?- zapytała Tama
- Tak tak- odparła Nala.
- Jaj ale super ja też - zapiszczała z radości Tama.
-A wiesz może czy są jeszcze oprócz nas jakieś lwiątka na Lwiej Ziemi?- zapytała z zaciekawieniem Nala i spojrzała na pomarańczową.
- Podobno tak, mama mówiła mi, że urodził się jeszcze samczyk i jest w naszym wieku. Spotkałaś go już może Nalu?- tym razem Tama zadała pytanie Nali.
- Nie- odparła szybko- ciekawe jak on wygląda?
- Mama mówiła mi tylko, że to syn przyjaciela twojego ojca.
- To muszę zapytać taty.
- To w co się pobawimy?- zapytała Tama
- Może w berka?
- W berka nie, to głupie.- zamarudziła lwiczka z grzywką.
- Chowanego?
- Też nie.
Nastała chwila ciszy lwiczki nie mogły znaleźć sobie zajęcia a dzień chylił się ku zachodowi. Niebo zmieniało swoje kolory. Nowe przyjaciółki położyły się na trawie i obserwowały niebo. Nala była ciekawa jak wygląda ten samczyk. Czy jest miły? Kim są jego rodzice? Z przemyśleń Nali wyrwała ją Tama.
- Nalu jeśli chcemy być prawdziwymi przyjaciółkami musimy zrobić przysięgę krwi- powiedziała tajemniczo Tama.
- Krwi??- przełknęła głośno ślinę Nala trochę się wystraszyła co ta nowa lwiczka wymyśliła.
- Chcesz być moją przyjaciółką taką na zawsze?- zapytała Tama z błyskiem w oczach.
- Tak- powiedziała cicho księżniczka.
-Nie słyszałam- nadstawiła uszy Tama- mówiłaś coś?
- Mówię, że TAK !!!- wrzasnęła jej wprost do ucha.
- No dobra to ja zacznę- lwiczka wyciągnęła swoją prawą łapę przed siebie i odwróciła ją ukazując swoje różowe poduszeczki- teraz patrz co robię- lwica splunęła najpierw śliną na prawą łapę a z lewej z "kciuka" wyciągnęła swój ostry pazur i przejechała po największej poduszeczce robiąc sobie niegroźną rankę, z której zaczęła sączyć się krew i wyciągnęła ją bliżej pysku Nali- widziałaś co zrobiłam?- Teraz ty to powtórzysz.
- Ale to będzie mnie boleć- zaskomlała Nala.
- Nic nie boli ślina łagodzi ból, no szybko, bo przysięga się nie spełni- ponaglała ją pomarańczowa.
Beżowa zrobiła to samo co jej przyjaciółka. Najbardziej bała się momentu okaleczenia się, ale faktycznie ślina pomogła i nie czuła bólu. - i co teraz mam zrobić- z łapy Nali zaczęła się sączyć krew.
- Szybko ściśnij moją łapę- Nala chwyciła łapę przyjaciółki
- Damu alijiunga urafiki hadi mwisho wa siku zetu - wyszeptała Tama w dziwnym języku którego Nala jeszcze nie znała.
- Co to znaczy?- zapytała trzymając mocno ściśniętą łapę Tamy.
- To znaczy " Krwią złączone przyjaźń do końca naszych dni"- Tama mocno przytuliła Nalę a ta odzajemniła jej gest
- Tylko nie mów tego nikomu to będzie nasza pierwsza tajemnica.- popatrzyła na Nalę.
- Obiecuję - odparła cicho Nala.
- Tu jesteś- z wysokiej trawy Nala usłyszała znajomy głos. To była jej matka.
- Ściemnia się, a ty nie wracasz do domu?- zapytała trochę gniewnie Sarabi- A kto to?- zapytała spoglądając na obcą lwiczkę.
- To moja nowa przyjaciółka Tama- przedstawiła ją.
- Witaj królowo Sarabi- lwiczka ukłoniła się matce lwiczki.
-Witaj Tama- powiedziała mile Sarabi.
-Skąd pani zna moje imię?- zdziwiła się pomarańczowa.
- Jako królowa muszę znać wszystkich moich poddanych- i poczochrała małą Tamę po grzwywce.- Robi się coraz ciemniej wracajmy do domu.- zaproponowała królowa.
- A co z Tamą?- zapytała nagle Nala.
- Odprowadzimy ją
Trzy lwice udały się w podróż powrotną do domu.
Tadam!!!
Udało mi się z terminem i post ukazał się w weekend jak się wam podobał? Mi osobiście nie podoba się zakończenie ale wena gdzieś mi uciekała.
Jak myślicie o kim rozmawiały lwiczki?
Jak mogę usunąć to obramowanie wokół tekstu? Coś mi się porobiło i nie mogę sobie z tym poradzić.
Początkowe sceny prezentacji i budzenia taty vardzo kojarzyły mi się z tymi z KL - aż nie da się nie myśleć, co by było, gdyby Simba miał siostrzyczkę :) oj, Mufasa i Sarabi na pewno nie mieliby lekko c:
OdpowiedzUsuńFajnie, że Naka już pierwszego dnia poznała przyjaciółkę, pytanie tylko, czy ich przyjaźń naprawdę okaże się wieczna? Mój nieodłączny pesymizm każe mi sądzić, że jednak nie bedzie tak różowa i coś w przyszłosci rozdzieli lwiczki.
Co do tego białego obramowania wokół tekstu - gdy edytujesz post (w Bloggerze), na gótze, chyba na koncu masz taką opcję "usuń formatowanie". Przed kliknieciem tego zaznaczasz oczywiscie ten tekst z białą obwodką. Potem w tym fragmencie na nowo musisz ustawić wybrany rodzaj czcionki, justowanie i co tam jeszcze chcesz. (Mam nadzieję, że wszystko opisałam w miarę zrozumiale, daj znać, jeśli bedziesz potrEbowała screena)
Pozdrawiam :)
Udało się dziękuje :)
UsuńFantastyczny rozdział - długi, ciekawy i dobrze napisany - tak jak lubię. Mam nadzieję, że przyjaźń Nali i Tamy przetrwa. Nie mogę się doczekać pierwszego spotkania Nali i Kovu. Coś przeczuwam, że tych dwoje będzie kiedyś parą - a może nie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Myślę, że Tama mówiła wtedy o Kovu :3 Coś czuję, że nasza główna bohaterka napotka go już całkiem niedługo :D Cieszę się, że już na pierwszym samodzielnym spacerze udało jej się zdobyć przyjaciółkę. Ach, jeszcze obie są dziećmi i nie wiedzą, że prawdziwa przyjaźń to coś więcej niż mała przysięga... mam nadzieję, że w przyszłości jednak ich relacja się nie rozpadnie.
OdpowiedzUsuńPoczątek do złudzenia przypominał mi część pierwszą :D
Pozdrawiam :) ~ Kräva
Już czytałam ten rozdział, gdy go opublikowałaś, nie mam pojęcia jak mogłam zapomnieć o dodaniu komentarza :D W każdym razie bardzo przyjemnie mi się go czytało. Jestem ciekawa, czy lwiczki mówiły o Simbie czy Kovu. Jeżeli w ogóle Simba pojawi się w tej opowieści :) No i skoro jest juz tu Tama, to czekam również na Kulę, Tpjo, Chumviego i Malkę :)
OdpowiedzUsuńBuziaki i pozdrawiam serdecznie <3
Już czytałam ten rozdział, gdy go opublikowałaś, nie mam pojęcia jak mogłam zapomnieć o dodaniu komentarza :D W każdym razie bardzo przyjemnie mi się go czytało. Jestem ciekawa, czy lwiczki mówiły o Simbie czy Kovu. Jeżeli w ogóle Simba pojawi się w tej opowieści :) No i skoro jest juz tu Tama, to czekam również na Kulę, Tpjo, Chumviego i Malkę :)
OdpowiedzUsuńBuziaki i pozdrawiam serdecznie <3
Hej, żyjesz jeszcze? Co tam u Ciebie? :)
OdpowiedzUsuńDołączam się do pytania Nyoty; żyjesz? Jak tam? :)
OdpowiedzUsuńJestem i żyję :) próbuję coś naskrobać. Mam kilka akapitów, może ukaże się w tym tygodniu :)
OdpowiedzUsuń