sobota, 25 marca 2017

2. Przysięga krwi.

Trzy dni po narodzinach przy takiej samej pogodzie odbyła się uroczysta prezentacja królewskiej córki. Cała sawanna chciała oddać pierwszy pokłon swojej księżniczce. Do Lwiej Skały zmierzały zwierzęta małe i duże, gady, ssaki i płazy i ptaki, każde z tych stworzeń chciało na własne oczy ujrzeć pierwszą lwiczkę, która kiedyś będzie ich królową.

Zwierzęta ustawiły się pod Lwią Skałą według gatunki i nie ważne czy za sobą przepadały w tym dniu wszystkie były sobie równe i żaden drapieżnik nie mógł zaatakować swojego partnera, który stał obok niego. Do królewskiej groty wszedł właśnie najlepszy mędrzec na całej Lwiej Ziemi-Rafiki. Pawian podszedł do szczęśliwego ojca i przytulił go serdecznie następnie skierował swe kroki ku partnerce króla, która trzymała w łapach małą beżową kulkę. Lwiczka smacznie sobie spała, ale obudziła się i odwróciła łebek w stronę Rafikiego ukazując mu swoje piękne niebieskie ślepka. Mędrzez zamachał nad małą swoim magicznym kijem i mała Nala machała do niego łapkami. Bardzo się jej ów przedmiot spodobał. Rafiki urwał tykwę ze swojego kija, rozerwał ją i zanurzył palec w soku i na czole księżniczki nakreślił podłużny czerwony pas, następnie w ręce wziął trochę piachu i posypał łebek lwiczki, małe kichnęło a rodzice zaśmiali się. Po tej ceremonii Rafiki wziął na ręce Nalę i udał się na szczyt Lwiej Skały. Mieszkańcy owej krainy zauważyli, że z królewskiej groty wychodzi ich mędrzec, zaczęli głośno wiwatować jaednka po chwili zamilkli kiedy u boku pawiana stanęli ich władcy wszyscy w ciszy oddali pierwszy pokłon swojej małej Nali.

Kilka miesięcy od prezentacji mała beżowa kulka umiała już dobrze chodzić i mówić. W jaskini w której spali od samego rana było słychać narzekanie przyszłej księżniczki, która wreszcie chciała wyjść na swój pierwszy spacer, biegała po jaskini chcą obudzić przez to swojego ojca. Młody lew obudził się, otworzył swoje piękne ciemno brązowe ślepia ziewnął przeciągle odwrócił wzrok na swoje młode i uśmiechnął się.
- Po co te wrzaski moja księżniczko- zapytał łagodnie król.
- Tato, tato obiecałeś!- prawie krzyknęła.
- Wiem kochanie, ale zobacz- pokazał łapą wejście do jaskini- słońce lednwo co wzeszło zwierzęta jeszcze śpią- lew podszedł do swojej córki i przytulił ją mocno do siebie.
- Grrrr tato puść!- zawarczała ostrzegawczo Nala nie lubiła bowiem jak przy świadkach tata okazuje jej swoje czułości
- Nalo- do dwójki kłócących osobników podeszła matka Nali- Sarabi lwica była obdarzona niezwykłym darem łagodności- Jeśli tato coś ci dzisiaj obiecał to spełni twoją zachciankę- beżowa lwica skierowała się w stronę wyjścia z jaskini dając małej do zrozumienia, że wreszcie może wyjść na wymarzony spacer. Nala z głośnym śmiechem wybiegła za matką a za nimi podążył dorosły samiec.

Nala wybiegła z jaskini z głośnym śmiechem była tak podekscytowana tą swoją pierwszą samodzielną wyprawą, że nie spała pół nocy bo bała się, że zaśpi i obudzi się dość późno aby udać się na spacer. Matka Nali kroczyła raźnie pierwsze promyki słońca były oślepiające i lwica musiała zmrużyć oczy tuż za nią kroczyła jej córka a w dość dalekim odstępie dopiero ojciec.
Beżowa przystanęła i czekała na resztę swojej rodziny kiedy córka dobiegła ją, usiadła wygodnie na kamieniu i spoglądała na nią z góry.
- Nalo posłuchaj mnie przez chwilę- zaczęła lwica- wiem, że bardzo chcesz już biec przed siebie. I zbadać okolicę, ale muszę cię ostrzec.- mała lwiczka usiadła przed matką i uważnie zaczęła słuchać. Mufasa przyłączył się do córki.
- Lwia Ziemia to nasza ziemia i jest na prawdę cudowna. Mamy wiele wspaniałych rzek i tajemniczych i mrocznych dżungli gdzie tylko nieliczni się udają, bo to jest zbyt niebezpieczne.- mówiła matka lwiczki spoglądając w dal - i dlatego cię proszę abyś na pierwszej swojej małej wyprawie uważała na siebie, bo niebezpieczeństwo czyha na nas w każdym zakamarku- ostrzegła ją lwica po przemówieniu zeskoczyła ze skałki i przytuliła małą do siebie.
- Mamo to było ładne, ale ja tylko idę na chwilę pobawić się, co może mi się stać- zaśmiała się.
- Kochanie- zaczął ojciec- wiemy jak dla was lwiątek pierwszy samodzielny spacer jest ważny, ale chcemy was ostrzec Lwia Ziemia może się wydawać bezpieczna z naszej jaskini jednak prawda jest trochę inna.
- Dobrze, dobrze mogę już iść???- zapytała błagalnie Nala.
Rodzice kiwnęli znacząco głowami, mała Nala przytuliła się jeszcze do swoich rodziców i w podskokach zbiegła z Lwiej Skały.
- Pójdę za nią wolę ją mieć na oku- powiedziała matka i polizała czule lwa po pysku- ty zostań tutaj i pilnuj wszystkiego- nakazała mu.
- No ba w końcu jestem królem- zaśmiał się złoty i udał się do jaskini.

Mała lwiczka była wreszcie wolna. Nikt ją nie pilnował i mogła sama udać się na wycieczkę. Pogoda dopisywała dalej. Przyjemny wiaterek chłodził pyszczek beżowej kiedy radośnie biegała po ukwieconych pagórkach Lwiej Krainy. Była zdumiona, że jej kraina którą będzie kiedyś rządzić jest tak piękna i kolorowa. Podskakiwała i tarzała się w śród kwiatów, które unosiły swój złoty pyłek w powietrzu tworząc małe złote obłoki. Kiedy lwiczka zmęczyła się tymi podskokami położyła się na trawie i oglądała błękitne niebo na którym leniwie przesuwały się niegroźne białe chmurki zwiastujące dalszą piękną pogodę. Przyszła księżniczka Lwiej Ziemi szybo zasnęła. Nie pospała jednak zbyt długo gdy usłyszała nad sobą jakiś obcy głos.
- Hej chcesz się pobawić- Nala otwarła ślepia i nad sobą ujrzała lwiczkę z bujną grzywką, która opadała jej na oczy.
- Czy wiesz komu przerywasz sen?- zapytała z oburzeniem Nala i przeciągła się.
- Komu?
- Jestem twoją przyszłą królową- wypięła dumnie pierś.
- Ha, Ha- zaśmiała się pomarańczowa i wystawiła jej język.
- Jak śmiesz!- zawarczała Nala i wskoczyła na obcą lwiczkę powalając ją na ziemię.
Nowo poznana lwiczka przestraszyła się trochę i w jej oczach pojawiły się łzy.
- Przepraszam proszę zejdź ze mnie. Już ci wierzę- zaskomlała.
- Przeprosiny przyjęte- przyszła królowa zeszła ze swojej ofiary i otrzepała się z kurzu- Jestem Nala przyszła królowa tej pięknej krainy.- przedstawiła się.
- A ja jestem Tama- brązowooka lwiczka wytarła łapką łzy i uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Czy ty też jesteś na swoim pierwszym samodzielnym spacerku?- zapytała Tama
- Tak tak- odparła Nala.
- Jaj ale super ja też - zapiszczała z radości Tama.
-A wiesz może czy są jeszcze oprócz nas jakieś lwiątka na Lwiej Ziemi?- zapytała z zaciekawieniem Nala i spojrzała na pomarańczową.
- Podobno tak, mama mówiła mi, że urodził się jeszcze samczyk i jest w naszym wieku. Spotkałaś go już może Nalu?- tym razem Tama zadała pytanie Nali.
- Nie- odparła szybko- ciekawe jak on wygląda?
- Mama mówiła mi tylko, że to syn przyjaciela twojego ojca.
- To muszę zapytać taty.
- To w co się pobawimy?- zapytała Tama
- Może w berka?
- W berka nie, to głupie.- zamarudziła lwiczka z grzywką.
- Chowanego?
- Też nie.
Nastała chwila ciszy lwiczki nie mogły znaleźć sobie zajęcia a dzień chylił się ku zachodowi. Niebo zmieniało swoje kolory. Nowe przyjaciółki położyły się na trawie i obserwowały niebo. Nala była ciekawa jak wygląda ten samczyk. Czy jest miły? Kim są jego rodzice? Z przemyśleń Nali wyrwała ją Tama.
- Nalu jeśli chcemy być prawdziwymi przyjaciółkami musimy zrobić przysięgę krwi- powiedziała tajemniczo Tama.
- Krwi??- przełknęła głośno ślinę Nala trochę się wystraszyła co ta nowa lwiczka wymyśliła.
- Chcesz być moją przyjaciółką taką na zawsze?- zapytała Tama z błyskiem w oczach.
- Tak- powiedziała cicho księżniczka.
-Nie słyszałam- nadstawiła uszy Tama- mówiłaś coś?
- Mówię, że TAK !!!- wrzasnęła jej wprost do ucha.
- No dobra to  ja zacznę- lwiczka wyciągnęła swoją prawą łapę przed siebie i odwróciła ją ukazując swoje różowe poduszeczki- teraz patrz co robię- lwica splunęła najpierw śliną na prawą łapę a z lewej z "kciuka" wyciągnęła swój ostry pazur i przejechała po największej poduszeczce robiąc sobie niegroźną rankę, z której zaczęła sączyć się krew i wyciągnęła ją bliżej pysku Nali- widziałaś co zrobiłam?- Teraz ty to powtórzysz.
- Ale to będzie  mnie boleć- zaskomlała Nala.
- Nic nie boli ślina łagodzi ból, no szybko, bo przysięga się nie spełni- ponaglała ją pomarańczowa.
Beżowa zrobiła to samo co jej przyjaciółka. Najbardziej bała się momentu okaleczenia się, ale faktycznie ślina pomogła i nie czuła bólu. - i co teraz mam zrobić- z łapy Nali zaczęła się sączyć krew.
- Szybko ściśnij moją łapę- Nala chwyciła łapę przyjaciółki


- Damu alijiunga urafiki hadi mwisho wa siku zetu - wyszeptała Tama w dziwnym języku którego Nala jeszcze nie znała.

- Co to znaczy?- zapytała trzymając mocno ściśniętą łapę Tamy.

- To znaczy " Krwią złączone przyjaźń do końca naszych dni"- Tama mocno przytuliła Nalę a ta odzajemniła jej gest

- Tylko nie mów tego nikomu to będzie nasza pierwsza tajemnica.- popatrzyła na Nalę.

- Obiecuję - odparła cicho Nala.

- Tu jesteś- z wysokiej trawy Nala usłyszała znajomy głos. To była jej matka.

- Ściemnia się, a ty nie wracasz do domu?- zapytała trochę gniewnie Sarabi- A kto to?- zapytała spoglądając na obcą lwiczkę.

- To moja nowa przyjaciółka Tama- przedstawiła ją.

- Witaj królowo Sarabi- lwiczka ukłoniła się matce lwiczki.

-Witaj Tama- powiedziała mile Sarabi.

-Skąd pani zna moje imię?- zdziwiła się pomarańczowa.

- Jako królowa muszę znać wszystkich moich poddanych- i poczochrała małą Tamę po grzwywce.- Robi się coraz ciemniej wracajmy do domu.- zaproponowała królowa.

- A co z Tamą?- zapytała nagle Nala.

- Odprowadzimy ją

Trzy lwice udały się w podróż powrotną do domu.


Tadam!!!

Udało mi się z terminem i post ukazał się w weekend jak się wam podobał? Mi osobiście nie podoba się zakończenie ale wena gdzieś mi uciekała.

Jak myślicie o kim rozmawiały lwiczki?

Jak mogę usunąć to obramowanie wokół tekstu? Coś mi się porobiło i nie mogę sobie z tym poradzić.

poniedziałek, 13 marca 2017

1. Ponad Życie...

Nad Afryką wschodziło słońce gorące i oślepiające jak zawsze. Cała przyroda budziła się własnie z nocnego snu, nad sawanną unosiła się jeszcze lekka mgła, która od pierwszych promyków słońca bladła. Powietrze pachniało świeżością i słodkością. Niego zmieniało swoje kolory od różowego po niebieski to właśnie na nim pojawiały się małe obłoczki, które leniwie i bez żadnego pospiechu płynęły po niebieskim nieboskłonie. Tak to zapowiadało, że ten dzień będzie bardzo wyjątkowym dniem.

W jaskini na Lwiej Skale panował gwar i radosna atmosfera przed samym świtem, i głośnym płaczem budząc przy tym całe stado na świat przyszła pierwsza księżniczka Lwiej Krainy. Maleńka kulka leżała w objęciach matki, która czule i delikatnie lizała ją po łebku. Małe stworzenie wydawało cichutkie pomruki, które słyszała tylko matka.

Do środka wszedł własnie dobrze zbudowany samiec. Sierść miał koloru żółtego a jego gęsta grzywa, która kaskadami opadała na jego piękne głęboko brązowe ślepia była w kolorze ciemnego brązu. Był trochę zdziwiony tym zamieszaniem właśnie wrócił z porannego obchodu i chciał uciąć sobie krótką drzemkę przed kolejnymi obowiązkami króla. Niestety jego plany legły w gruzach. Przepchał się przez lwice i jego oczom ukazał się piękny i wzruszający widok. Jego partnerka trzymała w łapach ich małe. Nie wiedział jakiej jest płci, ale bardzo chciał aby to był syn, jeśli będzie córka też ją pokocha. Ważne żeby było zdrowe i rozwijało się prawidłowo. Podszedł do lwicy i pochylił się nad małym lwiątkiem, które śmiesznie machało do niego łapkami.
- Rafiki co powiedział?- zapytał po cichu partnerkę
- Oh Mufasa wiem jak bardzo pragnąłeś mieć samca, ale Wielkie Duchy obdarzyły nas samiczką.- lwica przerwała i spojrzała na swojego partnera, który zamknął ślepia i cicho westchnął w jego westchnięciu było słychać żal, ale i zarazem radość. Dość trudno było to rozszyfrować.
- Sarabi. Nie ważne czy to samiec czy samica. Będę je kochał ponad życie- lew liznął czule swoją ukochaną Sarabi po policzku i uronił łzę szczęścia. Po chwili ryknął głośno obwieszczając całej lwiej krainie, że właśnie został ojcem.
- Jak je nazwiemy?- Zapytał Mufasa, kiedy zostali już całkiem sami, a stado rozeszło się do swoich obowiązków.
- Myślałam, że może Nala??- zaproponowała Sarabi.
- Nala- zamyślił się król- w języku przodków to imię znaczku podarunek, tak własnie nazwijmy to nasze małe szczęście. Nala nasz piękny podarunek...

Tam tam tadammm!!!!!!

Witajcie moi kochani. Tak właśnie powracam na blogspot z całkiem nowym blogiem o Królu Lwie i ciekawą tematyką ponieważ jak czytaliście Mufasa i Sarabi mają córkę a nie syna. Zainspirowała mnie pewien filmik  na yt jeśli znajdę do niego link to Wam tu podlinkuję.

Jak widzicie na blogu nie ma jeszcze nic w wolnym czasie na pewno coś na nim zagości. Jestem ciekawa czy spodoba się Wam taka inna fabuła KL. Pożyjemy zobaczymy, ja mam tylko nadzieję, że uda mi się tą historię dociągnąć do końca, bo reszta moim blogów o Kl na razie zostaje zawieszona. Chcę się skupić na tym. Ok ja kończę i czekajcie na kolejny rozdział :)

Pozdrawiam Wasza Asia :)