niedziela, 24 grudnia 2017

Wesołych Świąt!!!

Na wstępie chciałam Was wszystkich bardzo przeprosić, wiem że ten blog miał być prowadzony systematycznie a wyszło jak wyszło. Ostatni post był napisany w sierpniu a dziś mamy Wigilię. Bardzo mi wstyd z tego powodu.

Nie pisałam nic przez ten długi czas ponieważ moja wena odmówiła mi posłuszeństwa. Pisanie nie sprawiało mi tyle frajdy co wcześniej, a jeśli zaczynałam coś pisać wszystko usuwałam bo nie trzymało się "kupy" i zamykałam blogera na dłuższy czas.

Mam jednak pomysł na tego bloga i z nadejściem Nowego Roku zamierzam powrócić do świata TLK, którego trak bardzo kocham.

A Wam moim drodzy, którzy się o mnie martwiliście chciałam złożyć życzenia z okazji Świąt Narodzenia Pańskiego aby obfitowały w łaski, były spokojne i spędzone w gronie tych których kochamy. Na stole nie zabrakło pyszności a pod choinką wymarzonych prezentów, ale chyba najważniejsze abyśmy wszyscy byli zdrowi, bo jeśli jest zdrowie to można osiągnąć wszytko i tego Wam życzę. :*

WESOŁYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT
ŻYCZY:
WASZA ASIA :)

sobota, 26 sierpnia 2017

4 " Dawni Władcy"

-Oj-westchnęły oba lwiątka i spojrzały po sobie. Było im tak strasznie głupio, że zrobiły wokół siebie takie duże zamieszanie, najbardziej źle z tym czuła się Nala. Jak mogła tak postąpić, przyszła królowa nie może pozwolić sobie na takie zachowanie. Spojrzała z pode łba na ojca. Jego mina była groźna i nie przypominała sobie nigdy by twarz jej taty miała taki wygląd. Spuściła
smętnie łeb i ukradtkiem wytarła łzy łapą tak aby nikt nie widział.
- Porozmawiamy później Nalu, muszę dokończyć rozmowę. A ty przemyśl swoje zachowanie- powiedział groźnie król- Rozjeść się nie ma tu nic ciekawego do oglądania- warknął na poddanych. Stado posłusznie wróciło do swoich obowiązków. Na czubku skały zostały tylko wystraszone lwiątka.
- Ja cię bardzo przepraszam- zaczął żółty- ale muszę przyznać, że będziesz kiedyś świetną lwicą walczącą- powiedział nieśmiało Simba. Nala uśmiechnęła się blada pociągła nosem  i przestała płakać.
- Zgoda?- żółte lwiątko wyciągnęło ku niej łapkę na znak pokoju. - Zgoda- powiedziała cicho Nala.
- Was też przepraszam, ale było mi smutno, że Nala woli bawić się z wami- przyszły władca Ziem Akili podszedł do lwiątek, które oddaliły się trochę od nich.- wybaczcie- wyszeptał.
Tama i Kovu spojrzeli na siebie i przyjęli przeprosiny od nowego znajomego.
- Nie myśl sobie, że tak szybko o tym zapomnimy- wtrącił Kovu i zrobił naburmuszoną minę, ale po chwili uśmiechnął się przyjaźnie i uderzył delikatnie Simbę w bok łapą- berek gonisz!- krzyknął i zaczął uciekać. A Simba pobiegł za nim. Lwiczki, które obserwowały zabawę lwiątek też szybko przyłączyły się do zabawy.

Tymczasem w jaskini na Lwiej Skale Mufasa i Akili kontynuowali swoją rozmowę już w nieco innych humorach niż tych przed zajściem przed jaskinią. Akili spokojnie wyjaśniał Mufasie jego wizję nad przyszłością ich dzieci i był przekonany, że jego dawny przyjaciel zgodzi się na taki układ. Mufasa jednak nie słuchał go dokładnie jego umysł był zajęty czymś innym bardziej poważniejszą sprawą. Po chwili wrócił jednak do "świata żywych" westchnął i odpowiedział.
- Akili wybacz nie mogę zgodzić się na żaden twój pomysł. Kiedy przyjmowałem koronę od swojego ojca pierwszą zmianę ustaliłem ,że dzieci przyszłych władców partnerów będą sobie wybierać sami kiedy będą już wystarczająco dorosłe aby założyć swoje rodziny-lew zrobił poważną minę.
- Widzę, że nie zmienisz swojego zdania- westchnął smutno Akili- ale wiedz, że jeśli twoja córka nie znajdzie odpowiedniego partnera mój syn będzie na nią czekać aż do skończenia świata- uśmiechnął się tajemniczo- Może dość już tych rozmów oprowadzisz mnie po królestwie- zaproponował. Mufasa zgodził się miał dość siedzenia w tej dusznej jaskini. Oba lwy udały się na spacer.

Cztery lwiątka wykończone zabawą leżały plackiem w cieniu pod Lwią Skałą po aż tam zaniosła ich zabawa. Czuły się dobrze w swoim towarzystwie i miały tysiące pomysłów na różne zabawy, które mogłyby trwać cały dzień. Dzień jednak chylił się już ku zachodowi więc Tama i Kovu pożegnali się ze swoimi przyjaciółmi i wrócili do swoich domów. Nala i Simba wdrapali się z powrotem na szczyt skały gdzie już na Nalę czekał jej ojciec.
- Dobrze, że jesteś musimy porozmawiać. Chodź- lew zaczął schodzić z Lwiej Skały z czego nie była zadowolona Nala przecież co dopiero tam wlazła a ojciec mówi, że gdzieś idą. Przewróciła leniwie oczami i posłusznie bez zbędnego gadania udała się na dół. Akili wraz Simbą zostali natomiast na skale i też poważnie ze sobą rozmawiali.

Nala kroczyła za ojcem, który od czasu kłótni z Simbą nie odezwał się do niej ani słowem z tego powodu przyszłej królowej było smutno. Na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy a w trawie swój koncert zaczynały pasikoniki i wieczorne ptaki. Na sawannie robiło się cicho i tajemniczo. Król przystanął na jednej z dużych polan gdzie nie było żadnych drzew i wysokich traw. Trawa zakrywała jedynie opuszki łap lwów. Dorosły lew położył się na wilgotnej już od rosy trawię po tak upalnym dniu jaki był dziś na Lwiej Ziemi to była dla niego naprawdę duża ulga. Beżowa lwiczka nie wiedziała czy ma podejść do ojca bała się go. Wydawał się jej jakiś taki niedostępny i zmartwiony.
- Nalu podejdź tu- rozległo się na polanie.
Nala wzdrygnęła się kiedy usłyszała głos ojca. Podeszła posłusznie i uniosła łeb i popatrzyła na niego.
- Co mi obiecałaś?- zapytał.
- Tak wiem miałam być grzeczna.- powiedziała smutno lwiczka. Przepraszam.- zaczęła płakać.
- Myślisz, że zwykłe przepraszam coś tu pomoże. Całe nasze stado widziało twój atak furii. Nalu pięścią i siłą nigdy nie dojdziesz do porozumienia- głos lwa złagodniał.
- To jak miałam postąpić kiedy on obrażał mnie i moich przyjaciół?- zaszlochała Nala.
- Mogłaś z nim spokojnie porozmawiać i wszystko wyjaśnić- odparł król i spojrzał na swoje dziecko, które płakało. Zrobiło mu się jej żal. Lew uśmiechnął się blado i pogładził Nalę łapą po łebku księżniczki- Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem- zaśmiał się król- chodź tu bliżej kochanie- król zaprosił córkę na swój grzeb na co ta się bardzo ucieszyła i momentalnie przestała płakać. Wspięła się na grzbiet ojca i wtuliła pyszczek w jego miękką i gęstą grzywę.
- A teraz posłuchasz mnie uważnie- zaczął król.
- Tatku- przerwała mu jednak lwiczka i spojrzała w niebo- A czy na gwiazdach ktoś mieszka?- zadała pytanie na co król odpowiedział serdecznym śmiechem.
- Właśnie miałem ci poopowiadać trochę o gwiazdach, a więc słuchaj uważnie- lekki wiaterek, który własnie zaczął swoj wieczorny taniec na sawannie muskał delikatnie pysk dostojnego króla i jego córki. Lew spojrzał w niebo i przypomniał sobie chwile kiedy to własnie on i jego ojciec tak często w dzieciństwie spoglądali w gwiazdy.
- Bo widzisz- zaczął- każda wielka gwiazda, która znajduje się na niebie należy do duszy zmarłego lwa- wyjaśnił.
- Na prawdę?! A te mniejsze?
- Te mniejsze należą do dusz innych zwierząt.
Nala nagle posmutniała król zwierząt to szybko zauważył.
- Tato- zaczęła niepewnie- A czy ty i mamusia też będziecie kiedyś gwiazdami?
- Tak, tak kochanie naturalnie. Uczyłem cię już, że Krąg Życia ma to do siebie jeśli ktoś rodzi się nowy to ten starszy i chory musi ustąpić mu miejsca.
- A dlaczego? Jest na ziemi tyle miejsca wszyscy by się pomieścili- zdziwiła się Nala.
- Hahaha- zaśmiał się król- Kochanie teraz tego nie zrozumiesz, ja też tego nie rozumiałem. Krąg Życia to jedna wielka tajemnica i nawet największy szaman tego nie pojmie.
- Nawet taki Rafiki?- zaśmiała się pytająco Nala.
Lew nic nie odpowiedział Spojrzał jeszcze raz w gwiazdy i cicho westchnął.
- Nalu jeśli kiedyś poczujesz się bardzo i to bardzo samotnie. Jeśli nikt nie udzieli ci pomocy. To jeśli spojrzysz wieczorem w gwiazdy to ja i mama pośpieszymy ci ZAWSZE z pomocą. Nigdy tego nie zapomnij. Nigdy....


~~~~~

Muszę Wam powiedzieć, że ten rozdział pisało mi się bardzo przyjemnie i ładnie mi wyszedł. Jestem z niego zadowolona. W zakładce z bohaterami zaszły pewne zmiany i innych zakładkach też więc tam Was serdecznie zapraszam.

Jak widać pracuję cały czas nad wyglądem bloga. Myślę, że do tygodnia postaram się wszystko tutaj ogarnąć aby wszystko było na cacy :) :P

Pozdrawiam Was i dziękuję za komentarze pod ostatnim postem :)

Jeśli widzicie gdzieś jakieś błędy poinformujcie mnie o tym :)

Obrazki pochodzą z grafiki google.

niedziela, 20 sierpnia 2017

3. Przyjaciel ojca.

Mała Nala stawała się coraz mądrzejszą lwiczką. Chodziła na lekcje polowania ze swoją matką, jak i na lekcje z rządzenia królestwem. Z Tamą spotykała się w każdej wolnej chwili. Traktowały się jak siostry , były nie rozłączne. Każdy w stadzie zazdrościł im takiej pięknej przyjaźni i życzył małym lwiczą aby przetrwała ona jak najdłużej.

- Nalu musisz pamiętać że Krąg Życia ma swoje zasady- król lew opowiadał swojej córce o królestwie.
- Panie, panie - z nieba było słychać znajomy głos królewskiego majordomusa- Zazu. Ptak był bardzo zmęczony lotem musiał trochę odsapnąć i złapać oddech. - Panie- zaczął znowu - Właśnie wracam z Krainy Akili*  i mam dla Ciebie bardzo ważną wiadomość- posłaniec zrobił bardzo poważną minę.
Nala nie lubiła królewskiego majordomusa i kiedy tylko wylądował oddaliła się trochę od rozmawiających i zaczęła gonić kolorowego motyla.
- Mów Zazu. Jestem bardzo ciekawy co chce mi przekazać " mój przyjaciel "- w jego głosie było się odczuć, że nie przepada za władcą owej krainy.
- Prosił abym ci przekazał że wybiera się do ciebie w odwiedziny ze swoim pierworodnym synem.- oznajmij.
- No proszę jednak znalazł sobie kogoś i ma syna- lew trochę był zazdrosny. - A wiesz kiedy do nas dotrze?
- Myślę, że gdzieś za jeden dzień.
- Oh mamy trochę mało czasu na przygotowanie- zmartwił się król - Zazu proszę leć oznajmić moim lwicą aby zaczęły przygotowania, muszę zakończyć lekcje z Nalą.- poprosił.
- Już lecę panie- ptak wzbił się w powietrze i już go nie było widać. Lew zawołał córkę, a ta przybiegła do niego szybko.
- Będziemy mieli gości Nalu- oznajmił córce.
- O to fajnie!- zapiszczała radośnie- a będą jakieś lwiątka?
- Tak przybędzie mój znajomy z odległej krainy i mam z tym faktem do ciebie prośbę- lew pochylił się nad córką - musisz być bardzo grzeczna i wypaść jak najlepiej.
- Tatku  a kiedy ja byłam niegrzeczna?- zapytała przekręcając śmiesznie łebek. - a kiedy oni przyjdą?
- Za jeden dzień, czyli możemy spodziewać się ich jutro w nocy, albo nad ranem następnego dnia.
- To muszę się przygotować- krzyknęła Nala.
- Zaprowadzę cię do pewnej lwicy, która zrobi z ciebie prawdziwą piękność- zaśmiał się król.
- Czyli na dziś lekcje zakończone?- zapytała Nala z nadzieją w głosie.
- Tak na dziś zakończymy lekcje, wrócimy teraz do domu- oznajmił król.
Udali się więc do domu. Król zwołał zebranie i wszystko opowiedział swoim podwładnym.
Mała Nala w tym czasie czekała na lwicę, która miała się zając jej wyglądem. Nie czekała długo zauważyła piękną beżowo ciemną lwicę, która zmierzała w jej kierunku na jej pysku malował się duży uśmiech. Nala od razu podbiegła do niej i przywitała się z nią serdecznie.
- A więc to ty jesteś królewską córką- powiedziała piękna lwica.
- Tak to ja, a pani ma się zając moim wyglądem?- zapytała
- Tak- odparła lwica- a teraz chodź ze mną. Dorośli sobie tutaj porozmawiają a my się przygotujemy. Musisz jutro wyglądać jak najpiękniej.
Nala z lwicą zeszły ostrożnie z Lwiej Skały i udały się do pewnego tajemniczego miejsca.

Lwica w raz z Nalą udały się do owego tajemniczego miejsca. Był to ogromny las i to bardzo ciemny las. Nala wchodzą do niego była trochę wystraszona, ale dorosła lwica pogłaskała ją delikatnie po łebku dodając jej otuchy.
- Nie bój się, zaraz twoim oczom ukaże się coś niesamowicie pięknego- zachęcała ją do dalszej wędrówki.
Szły dość długo mała beżowa lwiczka czuła zmęczenie w łapach a przecież miała się jeszcze poddać kosmetyczny, zabiegom. Po chwili ciemno beżowa lwica przystanęła przed ich pyskami pojawiła się kurtyna z gęstych lian.
- Zamknij oczy Nalu- rozkazała lwica. Zaś lwica odsłoniła łapą kurtynę i prowadząc Nalę weszły do środka.

- Możesz już otworzyć oczy- powiedziała towarzyszka Nali.
Królewska córka podniosła delikatnie powieki a z jej pyska wydobyło się pełne zachwytu "łał"
- Witaj w Maua-Msitu* gdzie wstęp mają tylko nieliczni mieszkańcy naszej krainy, a teraz pozwól że zajmę się twoim wyglądem.
Owym tajemniczym miejscem okazała się duża piękna polna pełna przeróżnego rodzaju kwiatów. Po środku tej polany znajdowało się źródełko z krystalicznie czystą wodą. Nad którą latały kolorowe ważki. Po lewej stronie od wejścia było trochę inne źródło. Źródło błotne gdzie lwice były poddawane specjalnej kąpieli. Później odbywał się rytuał oczyszczający w jeziorku które znajdowało się na środku olany. Lwica Uzuri* bo tak się nazywała wykonała wszystkie zabiegi pielęgnacyjne i mała Nala wyglądała olśniewająco. Jej futerko było jeszcze jaśniejsze niż je miała, było prawie bieluteńkie. Po skończonych zabiegach lwice udały się na Lwią skałę.

Po powrocie do domu król Mufasa podziękował Uzuri za zajęcie się Nalą. Lwica ukłoniła się władcy i wróciła do swojej jaskini. Ojciec lwiczki był zachwycony wyglądem swojego dziecka.
- Kochanie wyglądasz przepięknie!- krzyknął z zachwytu - Uzuri świetnie zna się na urodzie- zaśmiał się serdecznie i przytulił córkę do siebie. Był bardzo szczęśliwy, że jest ojcem tak ślicznej lwiczki. Do jaskini weszła tez matka Nali też zachwycała się wyglądem małej.
- Coś jednak mi tu brakuje - lwica włożyła między ucho lwiczki najpiękniejszy kwiat różowej orchidei. - Teraz możesz czekać na gości- uśmiechnęła się Sarabi.
Wszyscy poddani króla Mufasy zgromadzili się dziś wyjątkowo w jednej jaskini na Lwiej skale gdzie zazwyczaj sypia tylko królewska rodzina. Jednak ten dzień miał być wyjątkowy. Wszystkie lwy i lwice znalazły swoje miejsce w grocie i czekały na przybycie gości.
Dość późnym wieczorem król zerwał się na równe łapy, wybity ze snu przez ryk lwic zwiadowców, które oznajmiły, że ów gość właśnie się zbliża. Król wybiegł z jaskini i skierował się na czubek Lwiej Skał w oddali zobaczył sylwetkę dorosłego lwa i kilku lwic, które kroczyły za nim. Mufasa trochę się denerwował tym spotkaniem nigdy nie wiedział co jego dawny przyjaciel może knuć. Osobniki zbliżały się szybko i już znalazły się pod szczytem skały.
- Witaj Akili- zawołał z góry Mufasa.
Lew o podobnych kolorach do Mufasy spojrzał w górę i uśmiechnął się blada.
- Witaj Mufaso kopę lat się nie widzieliśmy prawda?- zapytał.
- Tak, to prawda a więc zapraszam cię tutaj na górę. Nie będziemy wrzeszczeć na siebie- lew wykonał gest łapą aby jego "przyjaciel" wraz ze swoim stadem udał się w górę.
- Jak miło cię widzieć Akili- Sarabi przywitała lwa, który już był na szczycie Lwiej Skały.
- Też cię miło widzieć Sarabi. A to mój syn Simba- za łap pomarańczowego lwa wyszła jego mniejsza kopia.
- Witaj Simba- Sarabi pogłaskała lwiątko po łebku - a to nasza córka. Nalu chodź tu poznasz Simbę- zawołała ją Sarabi.
Nala trochę wystraszona wyszła zza łap ojca, który stał trochę z tyłu.
-Też macie ładą córę- Pochwalił Akili.
Lwiątka stanęły na przeciwko siebie i przywitały się cichym "cześć" widać, że oboje nie lubiły za bardzo poznawać nowych lwów.
- Zapraszamy do środka pewnie jesteście zmęczeni podróżą- zachęciła Sarabi. Goście nic nie protestowali szybkim krokiem udali się do jaskini królewskiej.
Po obfitej kolacji Akili i jego stado położyło się do snu. Wraz z królem Mufasą ustalili, że rozmowy polityczne zostawią już na następny dzień, aby mieć świeży umysł. Tak więc oba stada pogrążyły się w głębokim śnie.

Następnego dnia tuż przed świtem Nala obudziła się pierwsza nie mogła spać denerwowała się rozmową swojego ojca i tego obcego lwa. O czym oni mogą rozmawiać. Nie chciała się też bawić z tym nowo poznanym lwiątkiem wydawał jej się trochę dziwny i podejrzany, nie ufała mu. Siedziała na szczycie skały i wpatrywała się w zanikające już na niebie gwiazdy. Westchnęła cicho. Z jaskini dobiegały ją głosy, że lwice które polują własnie się obudziły i szykowały się do polowania.
- Kochanie nie śpisz już?- z jaskini wyszła Sarabi z zatroskaną na pysku miną.
- Denerwuję się- odparła księżniczka.
-A czym?- zdziwiła się jej matka.
- Rozmową taty z tym lwem, wiesz może o czym będą rozmawiać?
- Najdroższa nie zawracaj sobie tego pięknego łebka sprawami dorosłych, ja też niestety nie wiem o czy będą rozmawiać chcieli zostać sami, ale wiem też, że będziesz miała dziś gości- matka uśmiechnęła się tajemniczo.
- Tak?! A kto to będzie?
- Tama i ma przyprowadzić jeszcze jakieś lwiątko ze sobą.
- Fajnie- ucieszyła się Nala.
Matka pożegnała się z córką. Zaryczała by dać znać swoim towarzyszką polowania, że mogą wyruszać. W jaskini został tylko Mufasa i Akilii.

-No to możemy wreszcie porozmawiać- zaczął Akili- Masz piękną córę.
- Och na prawdę dziękuję- odparł Mufasa nie miał ochoty nigdy zacząć tej rozmowy. Możesz dojść do rzeczy co cię tu sprowadza- zaczął nagle król.
- Bez pośpiechu najjaśniejszy panie- lew zaczął śmiać się z Mufasy- Przybyłem w pokojowych zamiarach. Spokojna twoja rozczochrana- Akili zadał dość mocnego kuksańca w bok Mufasy.- Jak wiesz mam syna i chciałem go z kimś wyjątkowym zaręczyć- dokończył.
- Ale to jeszcze lwiątko po co ten pośpiech?
- Tak sobie myślałem, że może twoja córka będzie odpowiednią kandydatką.
- Oszalałeś!- zaryczał Mufasa- Chciałem już skończyć z tą głupią tradycją zaręczyn lwiątek, powinni sami sobie kiedyś odnaleść partnerów.
- Po co te nerwy!- Akili też podniósł głos i przybliżył sie niebezpiecznie do Mufasy, którego przyparł do ściany jaskini.- Spokojnie królu, wyobraź sobie tylko. Ja mam potężną krainę pod sobą i ty- lew wyciągnął pazur i przybliżył go delikatnie do szyjii Mufasy. Mufasa zadrżał bał się tego szaleńca- Moglibyśmy stworzyć potężne mocarstwo- Mufasa odepchnął lwa od siebie wystrzeżył ostre zęby i zaryczał.

Tymczasem na zewnątrz jaskini już zrobiło się całkiem widno, nastał kolejny piękny dzień. Nala czekała na gości.
- Część Nala!- zza małej skałki księżniczka usłyszała znajomy głos, to była Tama. Beżowa podbiegła do niej i mocno uściskała- Hej Tama, jak dobrze że jesteś.- zapiszczała radośnie.
- Nie jestem sama- Tama zawołała lewka, który wlókł się za nią niemiłosiernie długo- Kovu na chodź!
- Idę, idę,- lwiątko weszło zdyszana na szczyt skały usiadło i musiało złapać oddech. Obie lwiczki podbiegły do lwiątka.
- Nalu to mój nowy przyjaciel Kovu!- przedstawiła lewka.
- Część- odparł bordowy lwiak- musisz tak wysoko mieszkać?- skarżył się Kovu
- Uspokój się! To twoja przyszła królowa!- Tama zbeształa Kovu, lwiątko trochę spoważniało. Wstał wyprostował się i dumnie wypiął pierś- Witaj księżniczko Nalu jestem Kovu- przedstawił się jeszcze raz- No co teraz lepiej- spojrzał ukradkiem na Tamę, która ledwo wstrzymała się od śmiechu.
- Dobrze już przestańcie- Zaśmiała się Nala- Miło mi cię poznać Kovu.
- Widzę, że bawicie się bezemnie naskarżę tacie!- z innego miejsca na Lwiej Skale wyszedł złoty lwiak to był Simba.
-A kto to- zapytała cicho Tama
- A to jest Simba nasz nowy znajomy.- odparła beznamiętnie Nala.
- Dziękuję, dziękuję za to miłe przywitanie- złote lwiątko się zdenerwowało, że księżniczka zamiast swoją uwagę skupić na nim wybiera towarzystwo jakiś dziwadeł.
- To są twoi przyjaciele?- zakpiło lwiątko- lwica z grzywą dziwaczne połączenie! A to coś bordowego to co. Możesz mi wytłumaczyć.
- O co ci chodzi!- Nala się wkurzyła.
- Powinnaś zajmować się mną! A nie tymi phi dziwakami!- zawarczał lewek.
- Jak śmiesz! Mi rozkazywać z kim mam się bawić!- beżowa lwiczka też zawarczała ostrzegawczo.
- Albo wiesz wszyscy jesteście zwykłymi popaprańcami- Krzyknął Simba.
Nala tego nie wytrzymała i z całą wściekłą furią wskoczyła na Simbę.
- Nalu nie!- krzyknęła Tama.

Wróćmy do rozmowy królów. Tym razem to Akilii leżał przyparty do ziemi a nad sobą miał potężnego władcę Lwiej Ziemi.
- Powiedziałem że nigdy nie pozwolę na tą głupią tradycję i słowa dotrzymam.- powiedział poważnie Mufasa.
- Ale Mufaso...- Akili nie dokończył zdania ponieważ do jaskini wpadła zapłakana Tama. Lwy podniosły się z ziemi błyskawicznie i wybiegły z jaskini to co zobaczyli wprawiło obu w zasłupienie. Widok jaki zobaczyli ich przeraził. Ich dzieci były zapłakane i podrapane, rany nie były jakieś groźne dla zdrowia, ale przeraził ich fakt że lwiątka zaczęły między sobą bójkę.
- Co tu się stało?- zapytał rozgniewany Myfasa i spojrzał na Nalę.
- Simba masz coś do powiedzenia- krzyknął Akili.
- Bo to jej wina- zaskomlał Simba i wskazał łapką na Nalę
- Nie bo on!- zawarczała Nala.
- Chyba musimy poważnie porozmawiać z wami obojgiem- powiedział Mufasa.
- Oj- westchnęły lwiątka i spojrzały po sobie.

~~~~

Udało mi się napisać nareszcie ten rozdział. Dość długo mnie tu nie było, ale jakoś weny nie miałam. A nie chciałam pisać nic na siłę i tak rozdział chyba słabo wyszedł. Wybiłam się z rytmu pisania, musicie mi to wybaczyć.

Jak widać w opowiadaniu pojawiły się nowe postaci i to jak na razie będą główni bohaterowie. Nie chcę umieszczać na tym blogu nie wiadomo ile postaci.

Na blogu też zachodzą zmiany w wyglądzie za nagłówek dziękuje Catrbery :)

I to już wszystko, jestem ciekawa ile osób przeczyta ten post.





sobota, 25 marca 2017

2. Przysięga krwi.

Trzy dni po narodzinach przy takiej samej pogodzie odbyła się uroczysta prezentacja królewskiej córki. Cała sawanna chciała oddać pierwszy pokłon swojej księżniczce. Do Lwiej Skały zmierzały zwierzęta małe i duże, gady, ssaki i płazy i ptaki, każde z tych stworzeń chciało na własne oczy ujrzeć pierwszą lwiczkę, która kiedyś będzie ich królową.

Zwierzęta ustawiły się pod Lwią Skałą według gatunki i nie ważne czy za sobą przepadały w tym dniu wszystkie były sobie równe i żaden drapieżnik nie mógł zaatakować swojego partnera, który stał obok niego. Do królewskiej groty wszedł właśnie najlepszy mędrzec na całej Lwiej Ziemi-Rafiki. Pawian podszedł do szczęśliwego ojca i przytulił go serdecznie następnie skierował swe kroki ku partnerce króla, która trzymała w łapach małą beżową kulkę. Lwiczka smacznie sobie spała, ale obudziła się i odwróciła łebek w stronę Rafikiego ukazując mu swoje piękne niebieskie ślepka. Mędrzez zamachał nad małą swoim magicznym kijem i mała Nala machała do niego łapkami. Bardzo się jej ów przedmiot spodobał. Rafiki urwał tykwę ze swojego kija, rozerwał ją i zanurzył palec w soku i na czole księżniczki nakreślił podłużny czerwony pas, następnie w ręce wziął trochę piachu i posypał łebek lwiczki, małe kichnęło a rodzice zaśmiali się. Po tej ceremonii Rafiki wziął na ręce Nalę i udał się na szczyt Lwiej Skały. Mieszkańcy owej krainy zauważyli, że z królewskiej groty wychodzi ich mędrzec, zaczęli głośno wiwatować jaednka po chwili zamilkli kiedy u boku pawiana stanęli ich władcy wszyscy w ciszy oddali pierwszy pokłon swojej małej Nali.

Kilka miesięcy od prezentacji mała beżowa kulka umiała już dobrze chodzić i mówić. W jaskini w której spali od samego rana było słychać narzekanie przyszłej księżniczki, która wreszcie chciała wyjść na swój pierwszy spacer, biegała po jaskini chcą obudzić przez to swojego ojca. Młody lew obudził się, otworzył swoje piękne ciemno brązowe ślepia ziewnął przeciągle odwrócił wzrok na swoje młode i uśmiechnął się.
- Po co te wrzaski moja księżniczko- zapytał łagodnie król.
- Tato, tato obiecałeś!- prawie krzyknęła.
- Wiem kochanie, ale zobacz- pokazał łapą wejście do jaskini- słońce lednwo co wzeszło zwierzęta jeszcze śpią- lew podszedł do swojej córki i przytulił ją mocno do siebie.
- Grrrr tato puść!- zawarczała ostrzegawczo Nala nie lubiła bowiem jak przy świadkach tata okazuje jej swoje czułości
- Nalo- do dwójki kłócących osobników podeszła matka Nali- Sarabi lwica była obdarzona niezwykłym darem łagodności- Jeśli tato coś ci dzisiaj obiecał to spełni twoją zachciankę- beżowa lwica skierowała się w stronę wyjścia z jaskini dając małej do zrozumienia, że wreszcie może wyjść na wymarzony spacer. Nala z głośnym śmiechem wybiegła za matką a za nimi podążył dorosły samiec.

Nala wybiegła z jaskini z głośnym śmiechem była tak podekscytowana tą swoją pierwszą samodzielną wyprawą, że nie spała pół nocy bo bała się, że zaśpi i obudzi się dość późno aby udać się na spacer. Matka Nali kroczyła raźnie pierwsze promyki słońca były oślepiające i lwica musiała zmrużyć oczy tuż za nią kroczyła jej córka a w dość dalekim odstępie dopiero ojciec.
Beżowa przystanęła i czekała na resztę swojej rodziny kiedy córka dobiegła ją, usiadła wygodnie na kamieniu i spoglądała na nią z góry.
- Nalo posłuchaj mnie przez chwilę- zaczęła lwica- wiem, że bardzo chcesz już biec przed siebie. I zbadać okolicę, ale muszę cię ostrzec.- mała lwiczka usiadła przed matką i uważnie zaczęła słuchać. Mufasa przyłączył się do córki.
- Lwia Ziemia to nasza ziemia i jest na prawdę cudowna. Mamy wiele wspaniałych rzek i tajemniczych i mrocznych dżungli gdzie tylko nieliczni się udają, bo to jest zbyt niebezpieczne.- mówiła matka lwiczki spoglądając w dal - i dlatego cię proszę abyś na pierwszej swojej małej wyprawie uważała na siebie, bo niebezpieczeństwo czyha na nas w każdym zakamarku- ostrzegła ją lwica po przemówieniu zeskoczyła ze skałki i przytuliła małą do siebie.
- Mamo to było ładne, ale ja tylko idę na chwilę pobawić się, co może mi się stać- zaśmiała się.
- Kochanie- zaczął ojciec- wiemy jak dla was lwiątek pierwszy samodzielny spacer jest ważny, ale chcemy was ostrzec Lwia Ziemia może się wydawać bezpieczna z naszej jaskini jednak prawda jest trochę inna.
- Dobrze, dobrze mogę już iść???- zapytała błagalnie Nala.
Rodzice kiwnęli znacząco głowami, mała Nala przytuliła się jeszcze do swoich rodziców i w podskokach zbiegła z Lwiej Skały.
- Pójdę za nią wolę ją mieć na oku- powiedziała matka i polizała czule lwa po pysku- ty zostań tutaj i pilnuj wszystkiego- nakazała mu.
- No ba w końcu jestem królem- zaśmiał się złoty i udał się do jaskini.

Mała lwiczka była wreszcie wolna. Nikt ją nie pilnował i mogła sama udać się na wycieczkę. Pogoda dopisywała dalej. Przyjemny wiaterek chłodził pyszczek beżowej kiedy radośnie biegała po ukwieconych pagórkach Lwiej Krainy. Była zdumiona, że jej kraina którą będzie kiedyś rządzić jest tak piękna i kolorowa. Podskakiwała i tarzała się w śród kwiatów, które unosiły swój złoty pyłek w powietrzu tworząc małe złote obłoki. Kiedy lwiczka zmęczyła się tymi podskokami położyła się na trawie i oglądała błękitne niebo na którym leniwie przesuwały się niegroźne białe chmurki zwiastujące dalszą piękną pogodę. Przyszła księżniczka Lwiej Ziemi szybo zasnęła. Nie pospała jednak zbyt długo gdy usłyszała nad sobą jakiś obcy głos.
- Hej chcesz się pobawić- Nala otwarła ślepia i nad sobą ujrzała lwiczkę z bujną grzywką, która opadała jej na oczy.
- Czy wiesz komu przerywasz sen?- zapytała z oburzeniem Nala i przeciągła się.
- Komu?
- Jestem twoją przyszłą królową- wypięła dumnie pierś.
- Ha, Ha- zaśmiała się pomarańczowa i wystawiła jej język.
- Jak śmiesz!- zawarczała Nala i wskoczyła na obcą lwiczkę powalając ją na ziemię.
Nowo poznana lwiczka przestraszyła się trochę i w jej oczach pojawiły się łzy.
- Przepraszam proszę zejdź ze mnie. Już ci wierzę- zaskomlała.
- Przeprosiny przyjęte- przyszła królowa zeszła ze swojej ofiary i otrzepała się z kurzu- Jestem Nala przyszła królowa tej pięknej krainy.- przedstawiła się.
- A ja jestem Tama- brązowooka lwiczka wytarła łapką łzy i uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Czy ty też jesteś na swoim pierwszym samodzielnym spacerku?- zapytała Tama
- Tak tak- odparła Nala.
- Jaj ale super ja też - zapiszczała z radości Tama.
-A wiesz może czy są jeszcze oprócz nas jakieś lwiątka na Lwiej Ziemi?- zapytała z zaciekawieniem Nala i spojrzała na pomarańczową.
- Podobno tak, mama mówiła mi, że urodził się jeszcze samczyk i jest w naszym wieku. Spotkałaś go już może Nalu?- tym razem Tama zadała pytanie Nali.
- Nie- odparła szybko- ciekawe jak on wygląda?
- Mama mówiła mi tylko, że to syn przyjaciela twojego ojca.
- To muszę zapytać taty.
- To w co się pobawimy?- zapytała Tama
- Może w berka?
- W berka nie, to głupie.- zamarudziła lwiczka z grzywką.
- Chowanego?
- Też nie.
Nastała chwila ciszy lwiczki nie mogły znaleźć sobie zajęcia a dzień chylił się ku zachodowi. Niebo zmieniało swoje kolory. Nowe przyjaciółki położyły się na trawie i obserwowały niebo. Nala była ciekawa jak wygląda ten samczyk. Czy jest miły? Kim są jego rodzice? Z przemyśleń Nali wyrwała ją Tama.
- Nalu jeśli chcemy być prawdziwymi przyjaciółkami musimy zrobić przysięgę krwi- powiedziała tajemniczo Tama.
- Krwi??- przełknęła głośno ślinę Nala trochę się wystraszyła co ta nowa lwiczka wymyśliła.
- Chcesz być moją przyjaciółką taką na zawsze?- zapytała Tama z błyskiem w oczach.
- Tak- powiedziała cicho księżniczka.
-Nie słyszałam- nadstawiła uszy Tama- mówiłaś coś?
- Mówię, że TAK !!!- wrzasnęła jej wprost do ucha.
- No dobra to  ja zacznę- lwiczka wyciągnęła swoją prawą łapę przed siebie i odwróciła ją ukazując swoje różowe poduszeczki- teraz patrz co robię- lwica splunęła najpierw śliną na prawą łapę a z lewej z "kciuka" wyciągnęła swój ostry pazur i przejechała po największej poduszeczce robiąc sobie niegroźną rankę, z której zaczęła sączyć się krew i wyciągnęła ją bliżej pysku Nali- widziałaś co zrobiłam?- Teraz ty to powtórzysz.
- Ale to będzie  mnie boleć- zaskomlała Nala.
- Nic nie boli ślina łagodzi ból, no szybko, bo przysięga się nie spełni- ponaglała ją pomarańczowa.
Beżowa zrobiła to samo co jej przyjaciółka. Najbardziej bała się momentu okaleczenia się, ale faktycznie ślina pomogła i nie czuła bólu. - i co teraz mam zrobić- z łapy Nali zaczęła się sączyć krew.
- Szybko ściśnij moją łapę- Nala chwyciła łapę przyjaciółki


- Damu alijiunga urafiki hadi mwisho wa siku zetu - wyszeptała Tama w dziwnym języku którego Nala jeszcze nie znała.

- Co to znaczy?- zapytała trzymając mocno ściśniętą łapę Tamy.

- To znaczy " Krwią złączone przyjaźń do końca naszych dni"- Tama mocno przytuliła Nalę a ta odzajemniła jej gest

- Tylko nie mów tego nikomu to będzie nasza pierwsza tajemnica.- popatrzyła na Nalę.

- Obiecuję - odparła cicho Nala.

- Tu jesteś- z wysokiej trawy Nala usłyszała znajomy głos. To była jej matka.

- Ściemnia się, a ty nie wracasz do domu?- zapytała trochę gniewnie Sarabi- A kto to?- zapytała spoglądając na obcą lwiczkę.

- To moja nowa przyjaciółka Tama- przedstawiła ją.

- Witaj królowo Sarabi- lwiczka ukłoniła się matce lwiczki.

-Witaj Tama- powiedziała mile Sarabi.

-Skąd pani zna moje imię?- zdziwiła się pomarańczowa.

- Jako królowa muszę znać wszystkich moich poddanych- i poczochrała małą Tamę po grzwywce.- Robi się coraz ciemniej wracajmy do domu.- zaproponowała królowa.

- A co z Tamą?- zapytała nagle Nala.

- Odprowadzimy ją

Trzy lwice udały się w podróż powrotną do domu.


Tadam!!!

Udało mi się z terminem i post ukazał się w weekend jak się wam podobał? Mi osobiście nie podoba się zakończenie ale wena gdzieś mi uciekała.

Jak myślicie o kim rozmawiały lwiczki?

Jak mogę usunąć to obramowanie wokół tekstu? Coś mi się porobiło i nie mogę sobie z tym poradzić.

poniedziałek, 13 marca 2017

1. Ponad Życie...

Nad Afryką wschodziło słońce gorące i oślepiające jak zawsze. Cała przyroda budziła się własnie z nocnego snu, nad sawanną unosiła się jeszcze lekka mgła, która od pierwszych promyków słońca bladła. Powietrze pachniało świeżością i słodkością. Niego zmieniało swoje kolory od różowego po niebieski to właśnie na nim pojawiały się małe obłoczki, które leniwie i bez żadnego pospiechu płynęły po niebieskim nieboskłonie. Tak to zapowiadało, że ten dzień będzie bardzo wyjątkowym dniem.

W jaskini na Lwiej Skale panował gwar i radosna atmosfera przed samym świtem, i głośnym płaczem budząc przy tym całe stado na świat przyszła pierwsza księżniczka Lwiej Krainy. Maleńka kulka leżała w objęciach matki, która czule i delikatnie lizała ją po łebku. Małe stworzenie wydawało cichutkie pomruki, które słyszała tylko matka.

Do środka wszedł własnie dobrze zbudowany samiec. Sierść miał koloru żółtego a jego gęsta grzywa, która kaskadami opadała na jego piękne głęboko brązowe ślepia była w kolorze ciemnego brązu. Był trochę zdziwiony tym zamieszaniem właśnie wrócił z porannego obchodu i chciał uciąć sobie krótką drzemkę przed kolejnymi obowiązkami króla. Niestety jego plany legły w gruzach. Przepchał się przez lwice i jego oczom ukazał się piękny i wzruszający widok. Jego partnerka trzymała w łapach ich małe. Nie wiedział jakiej jest płci, ale bardzo chciał aby to był syn, jeśli będzie córka też ją pokocha. Ważne żeby było zdrowe i rozwijało się prawidłowo. Podszedł do lwicy i pochylił się nad małym lwiątkiem, które śmiesznie machało do niego łapkami.
- Rafiki co powiedział?- zapytał po cichu partnerkę
- Oh Mufasa wiem jak bardzo pragnąłeś mieć samca, ale Wielkie Duchy obdarzyły nas samiczką.- lwica przerwała i spojrzała na swojego partnera, który zamknął ślepia i cicho westchnął w jego westchnięciu było słychać żal, ale i zarazem radość. Dość trudno było to rozszyfrować.
- Sarabi. Nie ważne czy to samiec czy samica. Będę je kochał ponad życie- lew liznął czule swoją ukochaną Sarabi po policzku i uronił łzę szczęścia. Po chwili ryknął głośno obwieszczając całej lwiej krainie, że właśnie został ojcem.
- Jak je nazwiemy?- Zapytał Mufasa, kiedy zostali już całkiem sami, a stado rozeszło się do swoich obowiązków.
- Myślałam, że może Nala??- zaproponowała Sarabi.
- Nala- zamyślił się król- w języku przodków to imię znaczku podarunek, tak własnie nazwijmy to nasze małe szczęście. Nala nasz piękny podarunek...

Tam tam tadammm!!!!!!

Witajcie moi kochani. Tak właśnie powracam na blogspot z całkiem nowym blogiem o Królu Lwie i ciekawą tematyką ponieważ jak czytaliście Mufasa i Sarabi mają córkę a nie syna. Zainspirowała mnie pewien filmik  na yt jeśli znajdę do niego link to Wam tu podlinkuję.

Jak widzicie na blogu nie ma jeszcze nic w wolnym czasie na pewno coś na nim zagości. Jestem ciekawa czy spodoba się Wam taka inna fabuła KL. Pożyjemy zobaczymy, ja mam tylko nadzieję, że uda mi się tą historię dociągnąć do końca, bo reszta moim blogów o Kl na razie zostaje zawieszona. Chcę się skupić na tym. Ok ja kończę i czekajcie na kolejny rozdział :)

Pozdrawiam Wasza Asia :)