smętnie łeb i ukradtkiem wytarła łzy łapą tak aby nikt nie widział.
- Porozmawiamy później Nalu, muszę dokończyć rozmowę. A ty przemyśl swoje zachowanie- powiedział groźnie król- Rozjeść się nie ma tu nic ciekawego do oglądania- warknął na poddanych. Stado posłusznie wróciło do swoich obowiązków. Na czubku skały zostały tylko wystraszone lwiątka.
- Ja cię bardzo przepraszam- zaczął żółty- ale muszę przyznać, że będziesz kiedyś świetną lwicą walczącą- powiedział nieśmiało Simba. Nala uśmiechnęła się blada pociągła nosem i przestała płakać.
- Zgoda?- żółte lwiątko wyciągnęło ku niej łapkę na znak pokoju. - Zgoda- powiedziała cicho Nala.
- Was też przepraszam, ale było mi smutno, że Nala woli bawić się z wami- przyszły władca Ziem Akili podszedł do lwiątek, które oddaliły się trochę od nich.- wybaczcie- wyszeptał.
Tama i Kovu spojrzeli na siebie i przyjęli przeprosiny od nowego znajomego.
- Nie myśl sobie, że tak szybko o tym zapomnimy- wtrącił Kovu i zrobił naburmuszoną minę, ale po chwili uśmiechnął się przyjaźnie i uderzył delikatnie Simbę w bok łapą- berek gonisz!- krzyknął i zaczął uciekać. A Simba pobiegł za nim. Lwiczki, które obserwowały zabawę lwiątek też szybko przyłączyły się do zabawy.
Tymczasem w jaskini na Lwiej Skale Mufasa i Akili kontynuowali swoją rozmowę już w nieco innych humorach niż tych przed zajściem przed jaskinią. Akili spokojnie wyjaśniał Mufasie jego wizję nad przyszłością ich dzieci i był przekonany, że jego dawny przyjaciel zgodzi się na taki układ. Mufasa jednak nie słuchał go dokładnie jego umysł był zajęty czymś innym bardziej poważniejszą sprawą. Po chwili wrócił jednak do "świata żywych" westchnął i odpowiedział.
- Akili wybacz nie mogę zgodzić się na żaden twój pomysł. Kiedy przyjmowałem koronę od swojego ojca pierwszą zmianę ustaliłem ,że dzieci przyszłych władców partnerów będą sobie wybierać sami kiedy będą już wystarczająco dorosłe aby założyć swoje rodziny-lew zrobił poważną minę.
- Widzę, że nie zmienisz swojego zdania- westchnął smutno Akili- ale wiedz, że jeśli twoja córka nie znajdzie odpowiedniego partnera mój syn będzie na nią czekać aż do skończenia świata- uśmiechnął się tajemniczo- Może dość już tych rozmów oprowadzisz mnie po królestwie- zaproponował. Mufasa zgodził się miał dość siedzenia w tej dusznej jaskini. Oba lwy udały się na spacer.
Cztery lwiątka wykończone zabawą leżały plackiem w cieniu pod Lwią Skałą po aż tam zaniosła ich zabawa. Czuły się dobrze w swoim towarzystwie i miały tysiące pomysłów na różne zabawy, które mogłyby trwać cały dzień. Dzień jednak chylił się już ku zachodowi więc Tama i Kovu pożegnali się ze swoimi przyjaciółmi i wrócili do swoich domów. Nala i Simba wdrapali się z powrotem na szczyt skały gdzie już na Nalę czekał jej ojciec.
- Dobrze, że jesteś musimy porozmawiać. Chodź- lew zaczął schodzić z Lwiej Skały z czego nie była zadowolona Nala przecież co dopiero tam wlazła a ojciec mówi, że gdzieś idą. Przewróciła leniwie oczami i posłusznie bez zbędnego gadania udała się na dół. Akili wraz Simbą zostali natomiast na skale i też poważnie ze sobą rozmawiali.
Nala kroczyła za ojcem, który od czasu kłótni z Simbą nie odezwał się do niej ani słowem z tego powodu przyszłej królowej było smutno. Na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy a w trawie swój koncert zaczynały pasikoniki i wieczorne ptaki. Na sawannie robiło się cicho i tajemniczo. Król przystanął na jednej z dużych polan gdzie nie było żadnych drzew i wysokich traw. Trawa zakrywała jedynie opuszki łap lwów. Dorosły lew położył się na wilgotnej już od rosy trawię po tak upalnym dniu jaki był dziś na Lwiej Ziemi to była dla niego naprawdę duża ulga. Beżowa lwiczka nie wiedziała czy ma podejść do ojca bała się go. Wydawał się jej jakiś taki niedostępny i zmartwiony.
- Nalu podejdź tu- rozległo się na polanie.
Nala wzdrygnęła się kiedy usłyszała głos ojca. Podeszła posłusznie i uniosła łeb i popatrzyła na niego.
- Co mi obiecałaś?- zapytał.
- Tak wiem miałam być grzeczna.- powiedziała smutno lwiczka. Przepraszam.- zaczęła płakać.
- Myślisz, że zwykłe przepraszam coś tu pomoże. Całe nasze stado widziało twój atak furii. Nalu pięścią i siłą nigdy nie dojdziesz do porozumienia- głos lwa złagodniał.
- To jak miałam postąpić kiedy on obrażał mnie i moich przyjaciół?- zaszlochała Nala.
- Mogłaś z nim spokojnie porozmawiać i wszystko wyjaśnić- odparł król i spojrzał na swoje dziecko, które płakało. Zrobiło mu się jej żal. Lew uśmiechnął się blado i pogładził Nalę łapą po łebku księżniczki- Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem- zaśmiał się król- chodź tu bliżej kochanie- król zaprosił córkę na swój grzeb na co ta się bardzo ucieszyła i momentalnie przestała płakać. Wspięła się na grzbiet ojca i wtuliła pyszczek w jego miękką i gęstą grzywę.
- A teraz posłuchasz mnie uważnie- zaczął król.
- Tatku- przerwała mu jednak lwiczka i spojrzała w niebo- A czy na gwiazdach ktoś mieszka?- zadała pytanie na co król odpowiedział serdecznym śmiechem.
- Właśnie miałem ci poopowiadać trochę o gwiazdach, a więc słuchaj uważnie- lekki wiaterek, który własnie zaczął swoj wieczorny taniec na sawannie muskał delikatnie pysk dostojnego króla i jego córki. Lew spojrzał w niebo i przypomniał sobie chwile kiedy to własnie on i jego ojciec tak często w dzieciństwie spoglądali w gwiazdy.
- Bo widzisz- zaczął- każda wielka gwiazda, która znajduje się na niebie należy do duszy zmarłego lwa- wyjaśnił.
- Na prawdę?! A te mniejsze?
- Te mniejsze należą do dusz innych zwierząt.
Nala nagle posmutniała król zwierząt to szybko zauważył.
- Tato- zaczęła niepewnie- A czy ty i mamusia też będziecie kiedyś gwiazdami?
- Tak, tak kochanie naturalnie. Uczyłem cię już, że Krąg Życia ma to do siebie jeśli ktoś rodzi się nowy to ten starszy i chory musi ustąpić mu miejsca.
- A dlaczego? Jest na ziemi tyle miejsca wszyscy by się pomieścili- zdziwiła się Nala.
- Hahaha- zaśmiał się król- Kochanie teraz tego nie zrozumiesz, ja też tego nie rozumiałem. Krąg Życia to jedna wielka tajemnica i nawet największy szaman tego nie pojmie.
- Nawet taki Rafiki?- zaśmiała się pytająco Nala.
Lew nic nie odpowiedział Spojrzał jeszcze raz w gwiazdy i cicho westchnął.
- Nalu jeśli kiedyś poczujesz się bardzo i to bardzo samotnie. Jeśli nikt nie udzieli ci pomocy. To jeśli spojrzysz wieczorem w gwiazdy to ja i mama pośpieszymy ci ZAWSZE z pomocą. Nigdy tego nie zapomnij. Nigdy....
Muszę Wam powiedzieć, że ten rozdział pisało mi się bardzo przyjemnie i ładnie mi wyszedł. Jestem z niego zadowolona. W zakładce z bohaterami zaszły pewne zmiany i innych zakładkach też więc tam Was serdecznie zapraszam.
Jak widać pracuję cały czas nad wyglądem bloga. Myślę, że do tygodnia postaram się wszystko tutaj ogarnąć aby wszystko było na cacy :) :P
Pozdrawiam Was i dziękuję za komentarze pod ostatnim postem :)
Jeśli widzicie gdzieś jakieś błędy poinformujcie mnie o tym :)
Obrazki pochodzą z grafiki google.